Siadam na ławce w parku, słońce zaczyna nieśmiało ogrzewać mnie zziębnitą, bo to przecież zaledwie siódma rano i cieszę się głośnymi trelami ptaków. Donośnymi, ponieważ o tej porze w parku nie pojawia się zbyt wielu amatorów rannego spaceru, i dzięki ciszy z tym związanej nic nie jest w stanie zakłócić tego ptasiego koncertu. Tylko czasami daje o sobie znać dzięcioł, stukkkkkkkaniem...
A w około unosi się zapach skoszonej ubiegłego dnia trawy. .
Witaj , jak zawsze perfekcyjnie - brawo, podziwiam Cię o 7 rano!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWitaj Anonimowy, dziękuję!!! :-)
OdpowiedzUsuń